Logo
Wydrukuj tę stronę

Odpowiadamy za majątek Spółdzielni

            Z podstawowych zapisów Prawa spółdzielczego wynika, że spółdzielnia jest wspólnym przedsiębiorstwem, a jej majątek jest prywatną własnością członków, którzy są sobie równi i każdy z nich posiada jeden głos (art. 1. § 1. Spółdzielnia jest dobrowolnym zrzeszeniem nieograniczonej liczby osób, o zmiennym składzie osobowym i zmiennym funduszu udziałowym, które w interesie swoich członków prowadzi wspólną działalność gospodarczą; art. 3. Majątek spółdzielni jest prywatną własnością jej członków; art. 36. § 2. Każdy członek ma jeden głos bez względu na ilość posiadanych udziałów;). Natomiast podstawowym obowiązkiem każdego członka spółdzielni jest dbałość o ten wspólny majątek.

            Na majątek Legnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, który według ewidencji księgowej wynosi ponad 67 milionów złotych, składa się: 115 budynków mieszkalnych wielorodzinnych (7884 lokali mieszkalnych), 174 lokale użytkowe, około 16 hektarów terenów osiedlowych, fundusz remontowy naliczany corocznie w granicach około 7 milionów złotych, możliwość zaciągania kredytów do wysokości 10 milionów złotych rocznie. W ujęciu wolnorynkowym wartość majątku LSM wynosi ponad 300 milionów złotych.

            Trzeba przyznać, że są to niebagatelne kwoty i tym bardziej członkowie Spółdzielni powinni dbać o to, by wybrane przez nich organy prawidłowo zarządzały całością. Niestety, w ostatnich latach coraz jaskrawiej uwidoczniło się lekceważące podejście spółdzielców do tej kwestii. W ogólnym ujęciu w spółdzielniach dobrze się dzieje, wyniki gospodarcze są zadowalające i być może dlatego czujność członków nad funkcjonowaniem spółdzielni w całym kraju uległa zmniejszeniu, co szczególnie wyraźnie obrazuje niska frekwencja uczestników w statutowych zebraniach.

            Kolejnym charakterystycznym zjawiskiem w spółdzielczości w ostatnich latach jest wysyp pełnomocnictw, który nastąpił już w 2018 roku, a rok później w niektórych spółdzielniach przybrał naprawdę niepokojące rozmiary.

            Ustawodawca wprowadził instytucję „pełnomocnika członka na walne zgromadzenie spółdzielni”, aby umożliwić osobom znajdującym się w wyjątkowych okolicznościach np. w związku z chorobą, wyjazdem czy sprawami służbowymi, realizację ich obowiązku wobec spółdzielni. Szybko jednak okazało się, że ten przywilej został wykorzystany przez różne interesowne grupy do innych celów niż to założył ustawodawca.

            Zorganizowane grupy zaczęły masowo pozyskiwać pełnomocnictwa tylko po to, by wykorzystywać je w głosowaniach na walnych zgromadzeniach dla realizacji swoich interesów. Łowcy pełnomocnictw w wielu spółdzielniach stosowali bardzo pomysłowe sposoby. Polowali zwłaszcza na seniorów, którzy podpisywali pełnomocnictwa in blanco. Było to uporczywe nachodzenie członków w mieszkaniach i np. nakłanianie drobnymi prezentami, a nawet zastraszanie. Zdarzały się także przypadki pozyskiwania pełnomocnictw w rejestracjach osiedlowych przychodni, gdzie stosowano tzw. zaproszenia pacjentów do podpisywania pełnomocnictw. Podobne przykłady przekonywania rodziców do składania podpisów pojawiły się w osiedlowych przedszkolach, przy czym zawsze używano argumentu, że jest to działanie mające na celu poprawę warunków zamieszkiwania w spółdzielczych osiedlach. Nagabywanie siedzących na ławkach czy spacerujących mieszkańców do podpisania pełnomocnictw było na porządku dziennym.

            Najchętniej przyjmowano pełnomocnictwa in blanco, w treści których nie ma oznaczenia komu mocodawca udziela pełnomocnictwa. Dane pełnomocnika wpisywano później, gdy organizatorom procederu udawało się już pozyskać osobę, która zechciała świadczyć usługę pełnomocnika.

            Również w naszej Spółdzielni mieliśmy do czynienia z takimi sytuacjami, gdy jeden z członków LSM przyszedł do naszej siedziby dowiedzieć się, co ostatecznie podpisał. Okazało się, że został zaczepiony na klatce schodowej przez młodą osobę, która poprosiła o podpisanie pełnomocnictwa na Walne Zgromadzenie, aby w jego imieniu móc walczyć o lepsze funkcjonowanie Spółdzielni. Ze względu na pośpiech i przekonującą postawę młodej osoby, podpis został złożony, ale dopiero po dwóch dniach od zdarzenia pojawiła się refleksja dotycząca tej sytuacji i pytanie, co tak naprawdę zostało podpisane i jakie będą tego konsekwencje. Ze względu na to, że nie zostało wskazane imię i nazwisko osoby, mającej reprezentować członka Spółdzielni, było jasne, że akurat ta osoba podpisała pełnomocnictwo in blanco.

            Pamiętajmy, że udzielanie tego typu pełnomocnictw ostatecznie prowadzi do wypaczeń i może przyczynić się do powstania sytuacji, która została opisana przez Andrzeja Rogińskiego w lipcu 2019 roku w miesięczniku Krajowej Rady Spółdzielczej „Tęcza Polska” w artykule pt. Obcy na zebraniu, którego fragment cytujemy:

„Walne zgromadzenie odbyło się w 2019 r. w (...) warszawskiej spółdzielni mieszkaniowej (...). Kilkadziesiąt osób – pracowników firm zewnętrznych – posługując się pełnomocnictwami do udziału w walnym zgromadzeniu, w sposób zorganizowany uczestniczyło w głosowaniach. Miało to charakter zmowy – jako, że korzystali oni z jednolitej, ukrywanej dyspozycji, na kogo/na co oddać głos „za” a na kogo/na co – „przeciw”. Osoby niebędące członkami owej spółdzielni, dla których los tej spółdzielczej społeczności jest obojętny, wpływały na decyzje. Wśród wspomnianych osób znajdowali się pracownicy firmy, która w maju nie została wybrana na przetargu nieograniczonym jako wykonawca remontów ciągów pieszo-jezdnych. Cena ryczałtowa brutto remontów wynosiła ok. 1,9 mln zł. Strach się domyślać jak kilkudziesięciu pracowników spoza spółdzielni weszło w posiadanie pełnomocnictw. Niewątpliwie została naruszona zasada samostanowienia spółdzielców o swoich sprawach. Stronę moralną czynu pozostawiam do oceny czytających.”

            Łowcy pełnomocnictw i grupy organizujące ten proceder balansują na granicy prawa i nie działają na rzecz ogólnego dobra spółdzielni, które dysponują dużymi majątkami, stanowiącymi niemałą pokusę dla osób chcących realizować własne cele i interesy.

            Wspomniany wyżej przykład jednej z warszawskich spółdzielni mieszkaniowych wskazuje, że taką grupą może być lobby usługodawców i wykonawców świadczących w różnych formach usługi dla spółdzielni, którym zaczyna przeszkadzać to, że władze spółdzielni pilnują spółdzielczych zasad i dbają o majątek. Przeforsowanie swoich kandydatów do organów spółdzielni zagwarantuje im natomiast intratne zlecenia na nie zawsze właściwie wykonane i wycenione prace.

            Ta i podobne sytuacje w spółdzielniach w całym kraju spowodowały, że konieczne stały się zmiany w statutach spółdzielni i takie określenie warunków składania pełnomocnictw, aby istniała możliwość pełnej ich weryfikacji. W tym celu wprowadzono obowiązek ich złożenia na kilka dni przed terminem walnego zgromadzenia a prawo reprezentowania członka spółdzielni dano jedynie mieszkańcom jej zasobów. Tam, gdzie nie dokonano zmian w statutach, opracowano wewnętrzne zasady składania pełnomocnictw. Ponieważ bardzo niepokojąca stała się przewaga liczby pełnomocników nad członkami wśród osób uprawnionych do głosowania, publikacje na ten temat znalazły się w spółdzielczej prasie oraz w Internecie.

            Taka sytuacja miała również miejsce podczas czterech części Walnego Zgromadzenia LSM, które odbyły się w 2020 r. Trudno uwierzyć, aby tak duża ilość pełnomocnictw   wynikała z absencji chorobowej członków lub ich zajęć służbowych. Oprócz tego uwagę zwracają miejsca zamieszkania pełnomocników, którzy pochodzą nie tylko z innych dzielnic Legnicy, ale również z Kraśnika Dolnego, Osieczowa, Raczkowej, Kochlic, Żar, Bolesławca, Wrocławia, Miłkowic, Rzeszotar, Legnickiego Pola, Domanowic i Wilkowa.

            Oprócz tego, że w Walnym Zgromadzeniu wzięli udział pełnomocnicy, którzy nie mieszkają w zasobach Spółdzielni i nie są jej członkami, warto zastanowić się czy powinniśmy oddawać swój głos na kandydata, który formalnie będąc członkiem LSM, na co dzień mieszka poza jej zasobami, a nawet poza Legnicą. W takiej sytuacji trudno o pewność, że taka osoba zna problemy Spółdzielni, a spółdzielcy znają ją jako sąsiada i wiedzą, jakim jest człowiekiem i co może wnieść do pracy spółdzielczych organów. Nie powinniśmy wybierać osób, których nie znamy. Mamy wielu sąsiadów i wieloletnich znajomych, którzy mieszkają wśród nas, w budynkach Spółdzielni. Stawiajmy na takie osoby, bo do nich możemy mieć zaufanie.

            To bardzo ważne, byśmy pamiętali, że walne zgromadzenia w spółdzielniach mieszkaniowych decydują o najważniejszych sprawach i podejmują decyzje dotyczące majątku spółdzielni, jej strategii działania, często wyrażających się milionowymi kwotami. To przede wszystkim dlatego udzielenie pełnomocnictwa in blanco jest wyrazem skrajnej nieodpowiedzialności członka. Pełnomocnictwo zostało ustanowione po to, żebyśmy nie rezygnowali z prawa głosu, gdy sytuacja losowa uniemożliwi nam osobiste uczestnictwo w Walnym Zgromadzeniu. Jeśli decydujemy się go udzielić, wybierajmy odpowiedzialnie, wskazując na osobę, która jest nam znana i której ufamy.

            My, spółdzielcy, mamy prawo i obowiązek decydować o swoim majątku. Tylko my i nikt inny. Pamiętajmy o tym i bądźmy bardziej czujni na wszelkie przejawy cwaniactwa. Nie oddawajmy naszych spraw w ręce obcych ludzi, którzy nie będą reprezentować naszych interesów, ale zrealizują swój cel, być może na naszą szkodę.